chcę schudnąć

Ale – srale !

Ryh

Jeśli zwrot ’schudnąć’ zamienisz na ’zostać weganinem’ – wszystko inne w poniższym artykule pozostaje aktualne. Artykuł ten pierwotnie zamieszczony był na naszej starej witrynie poświęconej odchudzaniu. Zamieszczam go jednak tutaj, w naszym PRZEWODNIUKU, gdyż zmiana, którą CHCESZ przejść to w zasadzie identyczny proces: zmiana nawyków żywieniowych.

* *

Z pewnego punktu widzenia istnieją trzy gatunki 'PUSZYSTYCH’:
1. Ci, którzy “oszukują” nas, że nie chcą schudnąć,
2. Ci, którzy chcą schudnąć,
3. Ci, którzy myślą, że chcą

Przedstawiciele pierwszego gatunku są łatwi do odróżnienia; mówią odważnie o tym, że lubią jeść i nie mają zamiaru zawracać sobie głowy takimi błahostkami jak nowotwór, zespół metaboliczny, choroba wieńcowa, nadciśnienie, cukrzyca, miażdżyca, wylew, zawał i wcześniejszy zgon. Tak naprawdę jednak jest to nieprawda; po prostu nie są gotowi do rozmowy nt. odchudzania. Albo machnęli na to ręką, gdyż już nie wierzą, że to możliwe, albo natrafiliśmy na kiepski rozdział w ich życiu, w którym istotnie borykają się z większymi problemami.

(Na marginesie zdradzę, że bardzo lubię ten gatunek; są… odważni. Jeśli postanawiają w końcu wziąć się za siebie – automatycznie stają się gatunkiem drugim.)

Problemem jest natomiast odróżnienie gatunków 2. i 3., z tych mianowicie powodów, że przedstawiciele gatunku trzeciego – sami uważają siebie za gatunek drugi.

Niezawodnym testem różnicującym dla gatunków 2. i 3. jest analiza pierwszego zdania, jakim Puszysty opisuje swój problem.

Otóż osoba, która naprawdę chce schudnąć mówi:
– Chcę schudnąć “i“… (w domyśle: co mam zrobić?),

natomiast ta, która myśli, że chce schudnąć – zaczyna tak:
– Chcę schudnąć “ALE“… (w domyśle: mam warunek!)

Po słowie “ALE” pada dowolne zdanie, które tak naprawdę nie ma znaczenia; znaczenie ma jedynie fakt, że istnieją dowolne przeciwności losu, które uniemożliwiają chudnięcie. Powoływanie się na owe przeciwności jest jednak dowodem na to, że osoba deklarująca chęć odchudzenia się – po prostu nie jest jeszcze gotowa.

Podświadomie stawia dietetykowi warunki, które teraz on musi przezwyciężyć, jeśli chce zabrać się za odchudzanie. Teoretycznie więc – zrzuca swój problem na barki dietetyka, jednak (!) tak naprawdę problem leży gdzieś indziej. Gdyby – jakimś cudem – znalazł się dietetyk idealny, który potrafi wszystko, rozmowa wyglądałaby tak:

chcę schudnąć

– Ooo.. jaka cudowna Lampa Alladyna. Potrę i zobaczymy co się stanie. 
(Pwffff… Psttt… Buummm.. Pchchch.. Sru!) 
– Jestem DietoDżinem; wypowiedz życzenie.
– Chcę schudnąć, ALE nie mam czasu.
– OK, zakrzywię czasoprzestrzeń. – (Pwffff… Sru!) – Już.
– No dobrze, ALE nie umiem gotować.
– OK, nauczę Panią. – (Pwffff… Sru!) – Już Pani umie.
– No dobrze, ALE nie lubię warzyw i owoców.
– OK, przeprowadzę seans hipnotyczny. – (Pwffff… Sru!) – Już.
– No dobrze, ALE mam złą przemianę materii.
– Przeprowadzę rewitalizację mitochondriów. – (Pwffff… Sru!) – Już. 
– No dobrze, ALE jem u mamy.
– To nie jedz. – (Pwffff… Sru!)
– No dobrze, ALE mam stresującą pracę.
– A kto nie ma? – (Pwffff… Sru!)
– No dobrze, ALE moja rodzina nie wyobraża sobie obiadu bez smażenia i panierki..
– …Pwffff… Sru!!!

ALE – SRALE!

ryh