Czy białko zwierzęce jest zdrowe?

Ryh

NIESTETY – NIE JEST

Białko odkryto w 1839 roku.
Jeśli dzisiaj, w XXI wieku, na wieść o tym, że wegetarianie nie jadają mięsa a weganie żadnych produktów zwierzęcych, pyta ktoś: skąd w takim razie biorą białko? – oznacza to tylko jedno, mianowicie że osobnik ten posiada XIX-wieczną wiedzę dietetyczną; to właśnie wtedy 'białko’ było synonimem mięsa.

Powszechne przekonanie, że im więcej w diecie białka, tym lepiej – jest największą porażką dietetyki.

Obowiązująca współcześnie ’białkowa doktryna’ (tak nazywa Campbell przeświadczenie, że – bez względu na wszystko – białko jest czymś dobrym, a ten, kto uważa inaczej jest ignorantem) głosi ponadto, że najlepszym z białek jest białko zwierzęce, gdyż posiada pełny skład aminokwasowy, co zapewnia największą wydajność wzrostu ciała.

Poglądy te są błędne.

‘Dużo’ wcale nie oznacza ‘dobrze’; tlen też jest nam potrzebny, ale tylko w takiej ilości, jaka jest właściwa, a nie „im więcej tym lepiej”. Lepsza wydajność wzrostu wcale nie oznacza dobrego zdrowia (a tak podświadomie zakładamy). Zapewniana dzięki białkom zwierzęcym wspaniała wydajność wzrostu – dotyczy bowiem również… nowotworów.

UWAGA!
Białko zwierzęce nie jest nam potrzebne.

Z łatwością pozyskujemy
wszystkie niezbędne aminokwasy
z naturalnej różnorodności białek roślinnych.

Zwykle opinia publiczna jest wzburzona informacjami o tym, że jakieś substancje (np. azotyny w latach 80-tych) podawane szczurom w ogromnych dawkach – zwiększają ich zachorowalność na nowotwory np. z 5 do 10%.

Istnieje jednakże substancja, której obecność w pożywieniu – już w dawkach normalnych (!) – włącza rozrost nowotworów w 100%, zaś jej brak – zatrzymuje ten rozrost. O fakcie tym publicznie nie wolno nawet wspominać, gdyż zabrania tego wspomniana białkowa doktryna. My jednak ją złamiemy: substancją tą jest białko zwierzęce.

Campbell dokładnie opisuje eksperyment naukowy *, który po raz pierwszy przeprowadzono w Indiach (a który potem był powtarzany przez jego zespół badawczy) i który dowodzi, że białko zwierzęce jest promotorem rozwoju nowotworów.

* Eksperyment opisany jest dokładnie w „The China Study”
[T. Colin Campbell, Thomas M. Campbell];
wydanie polskie: „Nowoczesne zasady odżywiania”.

Eksperyment – a właściwie eksperymenty, gdyż powielano je wielokrotnie przez wiele lat – dotyczyły wpływu diety na rozrost (zainicjowanego już wcześniej) raka. Chore na raka szczury karmione były białkiem zwierzęcym (kazeiną). Okazuje się, że jeśli ilość tego białka przekracza 20% (tj. więcej niż 20% energii w diecie pochodzi z białek zwierzęcych) nowotwór rozrasta się zawsze, kiedy jednak ilość ta nie przekracza 5% (czyli białka zwierzęce dostarczają mniej niż 5% energii w diecie) – rozrost nie następuje.

białko zwierzęce > 20% w diecie – 100% rozwoju nowotworu

białko zwierzęce < 5% w diecie – 0% rozwoju nowotworu

Białka roślinne – nie dają tego efektu. Oznacza to, że usuwając z diety białko zwierzęce i zastępując je roślinnym (dieta PLANT-BASED) – wstrzymamy fazę promocji nowotworu.

Za inicjację nowotworu odpowiedzialny może być znajdujący się wewnątrz komórek enzym MFO (monooxygenaza). MFO – generalnie – metabolizuje związki chemiczne (i 'przyjaciół’ i 'wrogów’, a więc czasem coś unieszkodliwia, a czasem aktywuje). W przypadku np. aflatoksyny * – aktywuje ją, tj. zamienia w szkodliwy metabolit, który atakuje DNA, co prowadzi do powstania nowotworu.

* Aflatoksyna jest kancerogenem (substancją inicjującą raka), wytwarzanym przez grzyby z rodzaju aspergillus. Jest więc mykotoksyną. Fakt, że grzyby te występują np. na orzeszkach ziemnych (fistaszkach), jest przyczyną opisywanych przez Campbella incydentów obecności aflatoksyn w maśle orzechowym, produkowanym zwykle z orzeszków gorszej jakości. Incydenty te doprowadziły do rozwoju raka u wielu dzieci na Filipinach.

Zmniejszenie spożycia białka – obniża aktywność MFO (więc też ilość aktywowanej aflatoksyny) czyli zmniejsza ryzyko inicjacji nowotworów.

Jeśli chodzi o fazę promocji – tu mniejsze znaczenie ma ilość spożywanego czynnika rakotwórczego niż oddziaływanie spożywanego białka zwierzęcego. W fazie promocji – odżywianie się jest więc bardzo ważnym czynnikiem, decydującym o rozroście guza.

Rozbudowa ognisk nowotworowych jest zależna od ilości spożywanego białka zwierzęcego proporcjonalnie. Czyli: atak nowotworu następuje wtedy, gdy spożycie białka zaczyna przekraczać zapotrzebowanie organizmu (równowartość 5% zapotrzebowania na energię) i – zależnie od ilości spożywanego białka – szybkość rozwoju nowotworu ulega zwiększeniu lub zmniejszeniu.

Generalnie zapotrzebowanie na białko szacowane jest na 10% energii z pożywienia (czyli ~50g/dobę), jednak norma ta jest celowo zawyżona (aby „dogodzić wszystkim”) gdyż ustalano ją bez uwzględniania danych przemawiających za szkodliwością nadmiaru białka w diecie.

Białko roślinne (np. sojowe czy pszenne) – nie dają tego efektu (nawet przy proporcji 20% energii z pożywienia). W przeciwieństwie do żywności pochodzenia zwierzęcego – w fazie promocji nowotworu składniki żywności pochodzenia roślinnego hamują szybkość rozwoju guza.

Badania, o których mowa przeprowadzono (i potwierdziły się) na szczurach, których nowotwór zainicjowany był aflatoxyną oraz myszach z nowotworem wątroby (inicjowanym przez WZW) i nowotworem piersi.

Campbell jest przekonany, że kazeina (stanowiąca 87% białek mleka, a więc i nabiału w ogóle) wpływa na sposób, w jaki komórki wchodzą w reakcję z substancjami rakotwórczymi, w jaki DNA reaguje na substancje rakotwórcze i w jaki rosną komórki rakowe. Wiele wskazuje na to, że zależność ta nie dotyczy jedynie kazeiny, ale też pozostałych białek zwierzęcych. 

Raport z 1981 r. (sporządzony na zamówienie amerykańskiego Kongresu) mówił, że geny determinują jedynie 2-3% ryzyka nowotworów. Oznacza to, że za 97-98% tego ryzyka – odpowiadają czynniki środowiskowe, a więc – przede wszystkim – dieta. Wynikałoby z tego, że w ogromnej mierze..

nowotwór jest chorobą DIETOZALEŻNĄ

* *

Opracowano na podstawie „The China Study” [T. Colin Campbell, Thomas M. Campbell]; wydanie polskie: „Nowoczesne zasady odżywiania”.