Jeśli czcionka jest dla ciebie zbyt mała – przytrzymaj klawisz “Ctrl” i dopasuj powiększenie klawiszami „+” i „”. Aby przywrócić standardową czcionkę, użyj “Ctrl” i “0”.

* * *

Kontynuacja streszczenia książki 'PRZESTAŃ KARMIĆ SWOJEGO RAKA. Krucjata pewnego lekarza’ /autor – DR JOHN KELLY/.

Rozdział 8
Przekazywanie pałeczki

Nie odkryjesz nowych oceanów, jeśli
nie masz odwagi stracić z oczu brzegu.”

/Ander Gide/

Synchroniczność

Będąc mniej więcej w połowie pracy nad swoją książką, Kelly natknął się na dwa medialne doniesienia. Pierwszym był wywiad z brytyjskim biochemikiem Sir Richardem „Timem” Huntem z okazji zakończenia jego pracy w Brytyjskim Instytucie Naukowym (The British Research Institute), drugim zaś artykuł w ‘magazynowym’ dziale Financial Times, opisujący efekty badań Jamesa Watsona – jednego z najsłynniejszych genetyków świata.

W 1982 roku, w Marine Biological Laboratory (Woods Hole, Massachusetts) – Sir Richard Hunt, badając jaja jeżowca morskiego, dokonał kilku wybitnych odkryć dotyczących wpływu niektórych białek na podział i proliferację komórek. Jego największym odkryciem była identyfikacja dwóch białek, ‘cyclin’ i ‘CDK’, które są kluczowe w zapewnieniu, że podział komórek odbywa się w uporządkowany i kontrolowany sposób. Jego odkrycia były tak znaczące, że zostały uhonorowane Nagrodą Nobla w roku 2001.

Drugie doniesienie opisywało prace innego noblisty, współodkrywcy DNA (1953 Watson & Crick), który, będąc już po 80-siątce pracował w Cold Spring Harbor Laboratory w USA. James Watson uczestniczył w projekcie, którego celem była próba odkrycia inhibitora białka aktywującego gen powiązany z niektórymi nowotworami. Nowo odkryte białko, zwane ‘bromodomain-4’, było odpowiedzialne za niekontrolowany podział komórek rakowych. Zdaniem Watsona, inhibitor blokujący powstawanie bromodomain-4 mógłby uniemożliwić rozrost wielu nowotworów.

Kelly nie słyszał wcześniej o tych odkryciach; najwyraźniej – już od kilkudziesięciu lat – światowej sławy biochemicy i genetycy pracowali nad związkiem białek ze sposobem namnażania się komórek. Przecież właśnie ta interaktywna relacja była ‘sercem’ teorii Campbella, fundamentem, na którym opierała się skuteczność jego diety.

Dla Kelly’ego detale odkryć badawczych nie miały znaczenia; dla niego liczyła się… synchroniczność. Hunt i Watson – niezależnie od siebie – dowodzili, że określone białka mają konkretny wpływ na sposób, w jaki komórki dzielą się i replikują. Campbell udowodnił, że eliminacja białka zwierzęcego z diety (a więc wstrzymanie zaopatrywania komórek rakowych w białko zwierzęce) – blokuje rozwój nowotworu.

Dla Kelly’ego korelacja pomiędzy tymi badaniami była zbyt oczywista, by jej nie dostrzegać. Według niego – w pracach Hunta, Watsona i Campbella było coś nieuchwytnego, co jednak rodziło w nim przekonanie, że opisywane przez naukowców fakty wzajemnie się potwierdzają.

* *

W dalszej części rozdziału 8. Kelly opisuje rozmowę, jaką odbył z synem swojego przyjaciela, młodym profesorem gastroenterologii, pracującym w jednym ze szpitali Dublina i mającym sławę dużej klasy nauczyciela-wykładowcy. Ich spotkanie miało miejsce w hotelu, przy okazji pewnego wydarzenia towarzyskiego.

Opisaną rozmowę pozwolę sobie przetłumaczyć i zacytować nieco obszerniej, gdyż dochodzi w niej do dość klarownego starcia dwóch stanowisk: stanowiska członka establishmentu medycznego oraz stanowiska lekarza – stojącego po stronie dobra pacjentów. Ich kłótnia wydaje mi się modelowym wzorcem postaw dwóch równoległych światów medycznych.

[wtrącenie: Ryszard Dziewulski]

Młody profesor dowiedział się od swojego ojca, że Kelly hołduje jakiejś teorii dotyczącej wpływu białka zwierzęcego na rozwój nowotworów, więc zapytał go o to wprost. Kelly zreferował mu istotę przesłania zawartego w ‘Badaniach Chińskich’ Campbella i opisał wieloletnie obserwacje, jakie udokumentował podczas pracy z pacjentami w swojej praktyce lekarskiej.

W reakcji profesora nie było animozji czy wrogości, choć zabrzmiała dość surowo:

– Czy masz pojęcie, jak wiele przypadków musiałbyś przeanalizować i jak wielką dokumentację musiałbyś zgromadzić, żeby liczyć na choć cień szansy, by zostać potraktowanym poważnie przez środowisko medyczne? Twoje badania nie zasługują na miano ‘naukowych’. Nie posiadasz recenzji naukowych (peer reviews). Musiałbyś posiadać przynajmniej potwierdzenie swoich obserwacji u innych lekarzy, ale – wnioskując po tym co mówisz – na to się raczej nie zanosi. Daj sobie spokój ze swoją fiksacją na temat białka zwierzęcego i weź pod uwagę ewentualność, że możesz się mylić! Wszystko co robisz w obecnej chwili to po prostu promowanie kolejnej, totalnie nie udowodnionej dietetycznej kuracji antyrakowej – jakbyś nie był świadomy, że istnieją już setki podobnych pomysłów na dietę-cud. Musisz pamiętać, że na całym świecie tysiące naukowców poszukuje sposobów leczenia raka, analizując każdą ewentualność jaka tylko może istnieć. Sądzisz, że wiesz więcej, niż ktokolwiek inny? Za kogo ty się uważasz? Myślisz, że jesteś Wybrańcem, którego wszyscy mają słuchać?

Kelly nie czuł się obrażany, a nawet o mało nie zaklaskał:

– Dobrze, że to powiedziałeś. To rozjaśnia wszelkie wątpliwości, jakie tylko mógłbym mieć w kwestii stanowiska społeczności specjalistów.

– Masz na myśli ludzi takich jak ja? – zapytał profesor.

– Tak. Wy naprawdę wszyscy jesteście do siebie podobni. Jesteście przyzwyczajeni do bycia uznanymi ekspertami. Znacie tylko teksty swoich podręczników. Uznajecie za niemożliwe rozważanie dowolnych tematów, które leżą poza zakresem waszego własnego małego obszaru specjalizacji. Jesteście tak wytresowani, że – kiedy tylko opuszczacie strefę komfortu – musicie natychmiast przekazać problem w ręce jakiegoś innego ‘eksperta’, który uznaje siebie za specjalistę na tym odrębnym poletku.

Kłopot z problemem białka zwierzęcego polega właśnie na tym, że w waszym elitarnym klubie NIE MA TAKIEGO EKSPERTA, więc – w konsekwencji – problem pozostaje niewłaściwie przebadany i nierozwiązany.

Na tym jednak Kelly nie poprzestał i – sam się dziwiąc własnej elokwencji – ciągnął dalej:

– Tak wiele mówi się o krytycznym myśleniu. Tak zwany ‘dobrze uzasadniony wniosek’ musi być skrupulatnie poszukiwany. Ci, którzy posiadają szerokie możliwości – siłę i władzę, zobowiązani są do prowadzenia nowych i alternatywnych badań. Tego jednak – z im tylko znanych powodów, czy to samozadowolenia czy strachu – nie realizują. ‘Racjonalne uzasadnienie’ to jedynie pusta fraza. Niezwykle rozsądna teoria profesora Campbella nigdy nie została poddana globalnie koordynowanym badaniom. Przyczyną tego jest – w mojej opinii – mieszanka instytucjonalnego sobkostwa i zajadłych uprzedzeń wstecznych.

Moim dylematem jest sumienie moralne. Przeczytałem i przeanalizowałem ‘Badania Chińskie’ i uznaję je za rzetelny fundament dla ponownego przemyślenia stosowanej przez nas terapii nowotworowej. Jednak ani ty, ani twoi koledzy mnie nie słuchają, bo nie jestem członkiem waszego klubu specjalistów; wyrzekliście się mnie, pozostawiając ‘w biedzie’. Mogę więc albo zignorować implikacje płynące z prac Campbella, albo działać zgodnie z nimi dla dobra moich pacjentów.

Ja – działam. Wszystkim co zrobiliście wy – społeczność specjalistów – jest scedowanie na mnie prowadzenia badań, do których ty i twoi koledzy nadajecie się dużo bardziej. Sugerujesz sarkastycznie, że uważam się za Wybrańca. Jeśli istotnie nim jestem – jestem WASZYM wybrańcem; To właśnie WY mnie wybraliście, gdyż z powodu własnego lenistwa nie robicie tego, co do was należy.”

– Wow – oparł profesor. – Nie wiem czy na to wszystko zasłużyłem, ale być może dobrze mi zrobi twoja reprymenda. Cóż, być może jest słuszność w niektórych twoich argumentach, ale wciąż uważam, że teoria wiążąca białko zwierzęce z rakiem jest zbyt daleko idąca.

W dalszej części rozmowy młody profesor wyznał, że żałuje, iż sugerował, jakoby Kelly uważał się za Wybrańca. Ten odparł:

– Skoro już wznieśliśmy się na poziom spraw duchowych – porozmawiajmy o przeznaczeniu. (…) Fakt, że siedzisz tu ze mną i słuchasz tego co mam do powiedzenia może oznaczać, że jesteś o krok od zrozumienia, że przez całe życie tłumiłeś ważną część własnej natury. Przeznaczenie uczyniło z ciebie profesora medycyny, ale to samo przeznaczenie – pozwoliło ci też wysłuchać mnie. Być może jest przed tobą coś jeszcze…

Rozmowę z profesorem Kelly zakończył tak:

– Dla mnie najgorsze jest to, że nie widzę ani wystarczającej odwagi ani zaangażowania, by w -sposób skoordynowany – ponownie przemyśleć nasze sposoby leczenia raka. Nadzwyczajne badania prowadzone przez wiele, wiele lat z największą skrupulatnością przez uniwersytety Oxford i Cornell pokazały bezpośredni związek pomiędzy wzrostem komórek rakowych a konsumpcją białka zwierzęcego w takich produktach jak mięso i nabiał.

Nie jestem głupi. Rozumiem, jak ogromne są wynikające z tego implikacje. Nowe podejście do leczenia jednej z głównych chorób ludzkości – pociągnie za sobą przełom w przemyśle żywieniowym, farmaceutycznym i instytucjonalnych reżimach medycznych. Ale kiedyś przecież MUSIMY stawić czoła faktom; kiedyś MUSIMY dostosować do nich terapię, bo – ostatecznie – nie mamy tu do czynienia z problemem ekonomicznym czy politycznym, ale humanitarnym.

Bycie lekarzem to nie tylko przywilej, ale też powołanie, a ono nakłada na nas obowiązek opiekowania się pacjentami. Jesteśmy – jak piloci samolotu – obarczeni odpowiedzialnością za to, by zapewniać bezpieczeństwo powierzonemu nam ludzkiemu życiu. Pełniąc taką rolę, nasze samozadowolenie to już nie jedynie nieodpowiedzialność. To po prostu… czyste zło.

* *

Pomijam inne fragmenty dyskusji, gdyż wydają mi się mniej istotne. Czy udało się Kelly’emu ‘przekazać pałeczkę’ młodemu profesorowi, zainteresować go pracami Campbella i zarazić entuzjazmem do działania?
Możemy mieć tylko nadzieję.

/Tłumaczenie i opracowanie – Ryszard Dziewulski/

Przejdź do kolejnego rozdziału: 9. Problem trzustki