Tak się składa, że – odkąd się poznaliśmy – NON STOP robiliśmy (wciąż robimy) coś razem i zawsze było to dla nas niezłą frajdą.
Okazało się, że pośród setek innych podobieństw oboje – zupełnie bez sensu i bez celu – od lat zbieraliśmy korki do wina.
Pewnego dnia otworzyliśmy kolejną butelkę wina (z kolejnym korkiem) i… zaczęliśmy kleić.

Był to moment, w którym Natasza odkryła PISTOLET DO KLEJU, który przywiozłem (co podniosło moje gentel-’męskie’ notowania w jej oczach o kilka tęgich punktów).
Zaczęliśmy od 'tablicy korkowej’.


Tablica wciąż wisi vis-a-vis naszego kominka.
Tak nam się spodobało, że pół roku później zrobiliśmy stolik kawowy (czy może w tym przypadku – 'stolik winny’).
A po kolejnym roku – były drzwi.

Nasza miłość do korków pozostawiła też swój ślad w naszych projektach.

Potem była szafa 🙂

To zdecydowanie nie koniec naszych korkowych przygód :), bo wciąż lubimy wino, a pudełko z korkami powoli się zapełnia. Na pewno tam nie zostaną.